Epidemia owadów… w moim biurze jest ich pełno. Zagłębiałam się w próbki różnych produktów zrobionych ze świerszczy: krakersy do krykieta, chipsy tortilla, batony proteinowe, a nawet uniwersalną mąkę, która podobno ma orzechowy smak, idealna do chleba bananowego. Jestem ciekawy i trochę dziwny, ale przede wszystkim chcę wiedzieć to: czy owady w jedzeniu to tylko przejściowa moda w świecie zachodnim, nostalgiczny ukłon w stronę bardziej prymitywnych ludów, które od wieków zjadały owady? A może stanie się tak samo częścią amerykańskiego podniebienia, jak sushi w latach 70.? Postanowiłem zbadać.
Jak owady dostają się do naszej żywności? Chociaż jadalne owady są powszechne w Azji, Afryce i Ameryce Łacińskiej, dopiero w maju ubiegłego roku świat zachodni (i oczywiście mnóstwo startupów) zaczął je traktować poważnie. Następnie Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa opublikowała raport, w którym stwierdzono, że do 2050 r., wraz ze wzrostem liczby ludności, świat będzie musiał wyżywić dodatkowe 2 miliardy ludzi. Jedno rozwiązanie: jedz więcej owadów bogatych w białko, które miałyby ogromny wpływ na środowisko, gdyby stały się częścią podstawowej diety świata. Świerszcze emitują 100 razy mniej gazów cieplarnianych niż bydło, a do wyhodowania funta świerszczy potrzeba 1 galona wody i 2 funtów paszy, w porównaniu do 2000 galonów wody i 25 funtów paszy do wyhodowania funta wołowiny.
Tanie jedzenie jest fajne. Ale jak sprawić, by owady stały się głównym nurtem w Ameryce, gdzie bardziej prawdopodobne jest, że spryskamy je trucizną, niż usmażymy na patelni? I tu z pomocą przychodzą kreatywne start-upy. Na początku tego roku Megan Miller była współzałożycielką firmy Bitty Foods w San Francisco, która sprzedaje bezzbożowe ciasteczka z mąki krykieta o smakach obejmującym pomarańczowy imbir i kardamon czekoladowy. Mówi, że ciasteczka to „produkt przejściowy”, co oznacza, że ich słodka forma może pomóc ukryć fakt, że zjada się owady (a bramka najwyraźniej działa, bo jem je odkąd zaczęłam pisać ten post, to moje trzecie ciasteczko) ). „Kluczem jest przekształcenie świerszczy w coś znajomego” – powiedział Miller. „Więc powoli je prażymy i mielimy na proszek, który można dodać do prawie wszystkiego”.
Wydaje się, że słowo klucz to znajomość. Susie Badaracco, prezes firmy Culinary Tides zajmującej się prognozowaniem trendów żywieniowych, przewiduje, że branża owadów jadalnych z pewnością będzie rosła, ale najbardziej prawdopodobny wzrost będzie dotyczył produktów zawierających mączki z owadów, takich jak batony proteinowe, chipsy, ciastka i płatki zbożowe – żywności, w której części ciała owada nie są widoczne. Badaracco dodał, że nadszedł właściwy moment, ponieważ konsumenci w USA stają się coraz bardziej zainteresowani zrównoważonym rozwojem i odżywianiem, zwłaszcza jeśli chodzi o żywność wysokobiałkową. Wydaje się, że ma rację. Wkrótce po mojej rozmowie z Badalacco spółka JetBlue ogłosiła, że od 2015 r. będzie oferować batony proteinowe Exo wykonane z mąki krykieta pasażerom latającym z JFK do Los Angeles. Z drugiej strony całe spożycie owadów nie ma historycznych korzeni w Stanach Zjednoczonych, dlatego ma przed nim długa droga, zanim będzie mogła głęboko zaatakować świat handlu detalicznego i restauracji.
Jedyne miejsca, w których możemy znaleźć kije do krykieta, to modne targi i sklepy Whole Foods. Czy to się zmieni? Sprzedaż Bitty Foods gwałtownie rośnie, potroiwszy się w ciągu ostatnich trzech tygodni po entuzjastycznych recenzjach. Ponadto do firmy dołączył znany szef kuchni Tyler Florence jako dyrektor kulinarny, aby pomóc w opracowaniu „linii produktów, które w ciągu roku będą sprzedawane bezpośrednio w całym kraju” – powiedział Miller. Nie mogła wypowiedzieć się na temat konkretnych produktów, ale stwierdziła, że takie produkty jak chleb i makaron mają potencjał. „To, co zwykle jest bombą węglowodanową, można zamienić w coś naprawdę pożywnego” – zauważa. Dla osób dbających o zdrowie robaki są naprawdę dobre: suszone świerszcze zawierają od 60 do 70 procent białka (szklanka do kubka, odpowiednik wołowiny), a także zawierają kwasy tłuszczowe omega-3, witaminy z grupy B, żelazo i wapń.
Cały ten potencjalny wzrost nasuwa pytanie: skąd dokładnie pochodzą te owady? W tej chwili nie ma wystarczającej liczby dostawców, aby zaspokoić popyt – tylko około pięciu gospodarstw w Ameryce Północnej produkuje owady nadające się do kontaktu z żywnością – co oznacza, że produkty na bazie owadów pozostaną drogie. Dla porównania, torebka mąki do pieczenia od Bitty Foods kosztuje 20 dolarów. Jednak zainteresowanie hodowlą owadów rośnie, a dzięki firmom agtech, takim jak Tiny Farms, ludzie mają teraz wsparcie, aby rozpocząć. „Prawie codziennie dostaję e-maile od osób, które chcą zająć się rolnictwem” – powiedział Daniel Imrie-Situnayake, dyrektor generalny Tiny Farms, którego firma tworzy model nowoczesnej, wydajnej farmy owadów. Cel: zbudować sieć takich gospodarstw, skupować owady, zapewnić ich jakość, a następnie sprzedać je hodowcom. „Dzięki systemowi, który opracowujemy, produkcja wzrośnie, a ceny spadną” – powiedział. „Jeśli więc chcesz zastąpić drogą wołowinę lub kurczaka owadami, będzie to bardzo opłacalne w ciągu najbliższych kilku lat”.
Aha, i nie tylko my możemy jeść więcej owadów – pewnego dnia możemy nawet kupować wołowinę karmioną owadami. Co to oznacza? Paul Fantom z FAO uważa, że owady mają największy potencjał jako pasza dla zwierząt. „Obecnie głównymi źródłami białka w paszach dla zwierząt są soja i mączka rybna, dlatego zasadniczo dajemy bydlętom produkty, które mogą jeść ludzie, co nie jest zbyt wydajne” – powiedział. „Za pomocą owadów możemy karmić je odpadami organicznymi, które nie konkurują z potrzebami człowieka”. Nie wspominając, że owady wymagają do hodowli bardzo mało przestrzeni i wody w porównaniu z, powiedzmy, soją. Fantom ostrzegł jednak, że może minąć kilka lat, zanim produkcja mączki z owadów będzie konkurencyjna cenowo w stosunku do obecnych źródeł paszy dla zwierząt i wdrożą przepisy niezbędne do wykorzystywania owadów w naszych łańcuchach paszowych.
Zatem niezależnie od tego, jak to wyjaśnimy, owady trafiają do pożywienia. Czy zjedzenie krykieta z kawałkami czekolady może uratować planetę? Nie, ale na dłuższą metę skumulowany efekt spożywania przez wiele osób niewielkich ilości pokarmu dla owadów może zapewnić więcej mięsa i zasobów rosnącej populacji planety, a tym samym pomóc w osiągnięciu wymaganej normy białka.
Czas publikacji: 03 stycznia 2025 r